Home Aktualności Dakar 2024, etap 6a: Van Beveren i Sainz na czele
Dakar 2024, etap 6a: Van Beveren i Sainz na czele

Dakar 2024, etap 6a: Van Beveren i Sainz na czele

0

Na czwartkowej trasie, na terenie pustyni Empty Quarter nie zabrakło wydm, które zawodnicy pokonują przez dwa dni w ramach nowego formatu etapu, nazwanego 48h Chrono. Na odcinku specjalnym o łącznej długości 547 kilometrów dla załóg FIA i 625 kilometrów dla zawodników FIM, każdy z zawodników musiał zatrzymać się po godzinie 16.00 na jednym z siedmiu biwaków rozsianych wzdłuż trasy. Miękki piach na pustyni Empty Quarter ma wpływ na wiele parametrów, na przykład na zużycie paliwa, które zawodnicy muszą umieć ocenić. Niestety, ta sztuka nie udała się Pablo Quintanilli, któremu zabrakło paliwa niedaleko przed punktem tankowania. W czwartek najlepiej dawali sobie radę na wydmach Adrien Van Beveren na motocyklu i Carlos Sainz w samochodzie. Do mety w Shubaytah pozostało w piątek ponad 100 kilometrów. W piątek o świcie uczestnicy Dakaru powrócą do rywalizacji i dokończą szósty etap rajdu, a następnie udadzą się do Rijadu na dzień przerwy.

Dzień w skrócie

Motocykle

Umiejętność pokonywania wydm to nie wszystko. Trzeba pamiętać o wielu rzeczach, na przykład o tankowaniu. Pablo Quintanilla, któremu skończyło się paliwo na dziesięć kilometrów przed pierwszym punktem tankowania stracił ponad 1 godzinę i 40 minut po przejechaniu 424 km. Jego kolega z zespołu Hondy Ricky Brabec objął prowadzenie w prowizorycznych wynikach, z przewagą 2’48” nad Rossem Branchem. Najszybszym motocyklistą dnia, na zlokalizowanym po 537 kilometrach trasy biwaku F był Adrien Van Beveren.

Samochody

Lider rajdu, Saudyjczyk Yazeed Al-Rajhi dachował na 51. Kilometrze i stracił nadzieję na dobry wynik. Na 256. kilometrze Stéphane Peterhansel uszkodził oponę, a awaria hydrauliki uniemożliwiła szybką naprawę, w dodatku stracił wspomaganie kierownicy. To spowodowało stratą 2 godzin i 8 minut. Szczęście natomiast uśmiechnęło się do jego kolegów z zespołu Audi. Najszybszy na tej części etapu Carlos Sainz objął prowadzenie, a Mattias Ekström który osiągnął drugi czas został wiceliderem, ze stratą 16 minut. Nasser Al-AttiyahSébastien Loeb, w czwartek nieco wolniejsi, będą starali się wywrzeć na nich presję w dalszej części etapu.​ Przygody na trasie mieli Krzysztof HołowczycŁukasz Kurzeja w Mini, którzy zderzyli się z jadącym samochodem OT3 Krisem Meeke. Obie załogi pojechały dalej, chociaż straciły dużo czasu.

Challenger

Eryk Goczał świetnie spisał się na wydmach i powiększył przewagę nad Mitchem Guthrie do 56 minut. Drugi czas w wirtualnych wynikach należał do Cristiny Gutierrez, a na trzecim miejscu dotarli na biwak Michał GoczałSzymon Gospodarczyk. Niestety, trzecia załoga Energylandia Rally Team Marek GoczałMaciej Marton miała problemy problemami mechaniczne i poniosła duże straty.

SSV

Udany dzień mieli kierowcy Polarisa – Florent VayssadeXavier de Soultrait. Będą jednak musieli poczekać, by przekonać się, jak w drugiej części etapu zaprezentuje się goniący ich João Ferreira, który zakończył dzień na biwaku C (po 347 km).

Ciężarówki

Martin Macík uzyskał przewagę nad Janusem van Kasterenem, któremu towarzyszy Darek Rodewald. Faworytom kategorii ciężarówek jednak pozostało do przejechania jeszcze 200 km.

Ciekawostka dnia

Startując w czwartek rano z siedemnastej pozycji Carlos Sainz zademonstrował wielką skuteczność, która najwyraźniej pozostała mu z czasów startów w WRC. Dzięki prawie dwudziestoletniemu już doświadczeniu w Dakarze, w którym startuje od 2006 roku, „El Matador”, trzykrotny zwycięzca super maratonu, zyskał przewagę 4’31” nad swoim kolegą z zespołu Mattiasem Ekströmem i 5’19” nad Sébastienem Loebem, co otwiera mu drzwi do 43. zwycięstwa etapowego w Dakarze, a także możliwość dotarcia do dnia odpoczynku na czele klasyfikacji.

Dramat dnia

Było niemal pewne, że Yazeed Al-Rajhi świetnie sobie poradzi ze znanymi mu wydmami pustyni Empty Quarter, zwłaszcza, że w lutym niespełna rok temu wygrał rozgrywany nieopodal Abu Dhabi Desert Challenge. Miał dobrą, czwartą pozycję na trasie. Faktycznie, to nie wydmy pokonały saudyjskiego kierowcę, a znajdujące się pomiędzy nimi wyschnięte jezioro. Wystarczyła niewielka nierówność, aby dosłownie wystrzelić w powietrze Toyotę. Po poważnym rolowaniu auto jest mocno uszkodzone i będzie musiało przejść badanie techniczne, zanim Al-Rajhi będzie mógł powrócić na trasę po dniu odpoczynku.

Więcej informacji: www.dakar.com
źródło:motosport.pzm.pl